środa, 19 grudnia 2012

Sobotnie odwiedzinki rodzinki

W sobotę mieliśmy gości. Odwiedzili Jaśka: Olka, Marcin, ciocia Ania i wujek Stasiu. Jan już od kilku dni z niecierpliwością czekał na to spotkanie. Synek uwielbia gości, jest bardzo towarzyskim chłopcem, ma tak od pierwszych chwil swojego życia. 
Od chwili kiedy goście przekroczyli próg naszego domu Jaś zapomniał, że ma rodziców.
Od teraz najważniejsza była Ola.



Z Olką była najlepsza zabawa. Ola musiała przebywać w łazience kiedy Jaś się kąpał. Mało tego kuzynka także musiała go usypiać bo inaczej nie chciał zasnąć (z wrażenia udało się go uśpić dopiero o 22.00).
Gdy tylko się obudził następnego dnia od razu chciał pędzić do Oli aby dalej się z nią bawić. 




Niestety czas szybko minął i trzeba było się pożegnać.
Ciężko było mu się rozstać z gośćmi a najbardziej z Olką. Był bardzo smutny gdy został z nami sam. Szkoda, ze kuzynka z rodziną nie mieszka w naszym miasteczku. Jaś by mógł się częściej widywać z Olą.

Od kuzynki Janek otrzymał bardzo fajną bluzeczkę, hehe bardzo wymowną:


poniedziałek, 17 grudnia 2012

Alergia pokarmowa

Po prawie dwóch tygodniach walki z wysypką chyba wreszcie wygraliśmy, piszę "chyba" aby nie zapeszyć i aby paskudztwo już więcej nie wróciło. 

Byliśmy trzy razy u lekarza. Pierwsza Pani doktor stwierdziła, że to prawdopodobnie wysypka bostońska, przepisała Zyrtec i kazała podawać dwa razy dziennie po 5 kropelek. Jak kazał lekarz tak podawałam. Mały po tych kroplach był bardzo senny, ciągle tylko by spał, dodatkowo pojawiła się brzydka kupka i wymioty a krostki na prawej stronie ciała (ręka, połowa brzuszka i nóżka) jak były tak były. Żadnej poprawy nie zauważyłam. Kiedy pojawiły się wymioty postanowiłam ponownie odwiedzić pediatrę. Tym razem diagnoza brzmiała: alergia pokarmowa. Musieliśmy odstawić wszystko to co może uczulać. Jaś przeszedł na dietę, wyeliminowaliśmy cytrusy, czekoladę, białko jajka kurzego, słodycze, żółty ser. Dieta Jaśka wyglądała wtedy tak jak dieta niemowlęcia. Niestety po kilku dniach na diecie wysypka wcale nie ustępowała, wręcz krostki bardziej się zaogniły.
Trzeci raz wybraliśmy się do lekarza. Tym razem pediatra potwierdził diagnozę poprzedniego lekarza, kazał kontynuować dietę, dalej podawać Zyrtec, dodatkowo stwierdził, iż synek ma bardzo suchą skórę i przepisał krem ochronny, nawilżający Dexeryl. 

Wreszcie po kilku dniach tej kuracji uczulenie zaczęło się zmniejszać. Nareszcie krostki zaczęły znikać. 

Teraz stopniowo rozszerzam synkowi dietę, jednak na pewno przez dłuższy czas nie podam małemu cytrusów ani czekolady.

Podejrzewam, iż alergia pokarmowa mogła się pojawić po tym jak Jan odstawił mleczko pitne (pił NAN 3) a ja zaczęłam mu zastępować to mleko produktami nabiałowymi, takimi jak twarożki, ser żółty czy serki Danio, Danonki.

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Zimowo - Jan na sankach

Mój mąż w zeszłym tygodniu odrestaurował sanki, na których ja jeździłam w dzieciństwie. Sanki te są naprawdę stare, mają ponad 60 lat. Dostała je moja mama od swojego wujka gdy była małą dziewczynką.
Sanki przetrwały taki szmat czasu ponieważ jak to na tamte czasy przystało zrobione są naprawdę bardzo porządnie. Wykonane zostały z żeliwa, siedzisko tradycyjnie to deski.
Mąż dorobił Jaśkowi oparcie aby maluch z nich nie spadł oraz je odmalował na brązowo. Deski wymieniał mój tata kiedy jeszcze ja je użytkowałam.
Po przywiezieniu sanek do mieszkania, Jaś natychmiast musiał je wypróbować, najpierw na sucho gdyż śniegu było jeszcze nie wiele. Nowy "mebel" zrobił wielką furorę!

jazda na "sucho"

jedziemy
W nocy z soboty na niedzielę spadło nieco więcej śniegu i postanowiliśmy z mężem wypróbować sanie w terenie. Jasiu nie mógł się doczekać kiedy wreszcie wyjdziemy z domu, taki był podekscytowany. Ubraliśmy się ciepło, przygotowałam kocyk, aby Jaśkowi było ciepło w pupę i wygodnie i wyruszyliśmy.


Jaś z mamą
To była pierwszy przejażdżka synka sankami w życiu. Rok temu, wydawało nam się, że jest jeszcze za mały na tego typu wyprawy.
Nie muszę opisywać radości jaka towarzyszyła niedzielnej przejażdżce. 
Nie raz jeszcze wybierzemy się na sanki, jeśli oczywiście warunki na to pozwolą.

sobota, 8 grudnia 2012

Meble firmy Dolmar system Nemo kupione

Meble dla Jana kupione!

Za komplet, wybranych przez nas, mebli do pokoju Jaśka (więcej tutaj) zapłacimy 2180 zł. Jest to cena z bardzo dobrym materacem.


Meble otrzymamy dopiero pod koniec stycznia więc na urodziny synka niestety jeszcze ich nie będzie. Meble przyjadą złożone.

Do całkowitego wyposażenia Jaśkowego pokoju będzie brakowało jeszcze dziecięcego żyrandola, pościeli 
i małego dywanika. Muszę za tymi rzeczami popatrzeć na allegro i w sklepach.

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Przypadkowe ubraniowe zakupy

Wybrałam się rano z Jaśkiem na takie codzienne zakupy (chleb, serek itp.). Po drodze do Lidla weszliśmy, tak z ciekawości, do jednego sklepu odzieżowego. Tam spodobała mi się jedna bluzka, przymierzyłam, po ubraniu jej nadal mi się podobała (nie zawsze na mnie dobrze wygląda to co widzę na wieszaku czy manekinie) więc postanowiłam ją kupić. Na nadmiar ciuchów narzekać ostatnio nie mogę, poniszczyło mi się sporo ciuszków, a pozostałe są zbyt duże i wyglądam w nich jak w worku.


Bluzka kosztowała 28,00 zł. W rzeczywistości jest znacznie ciemniejsza niż na zdjęciu, jej kolor to ciemny granat.

Wracając od rodziców wstąpiłam do Textil Market zobaczyć co mają w sprzedaży, gdyż bardzo dawno tam nie byłam. W tym sklepie wpadła mi w oko taka oto bluzeczka:

Bluzka polskiej firmy Szata kosztowała 29.99 zł.

Także w Textil wypatrzyłam bluzeczkę dla Jasia. Kupiłam trochę na później, rozmiar większą niż synek nosi obecnie. Na teraz ubranka ma, brakuje mi takich bluzeczek trochę większych.

Ubranie także polskiej firmy Happy Kids. Koszt bluzeczki to 7.99 zł.

Tak oto ja i mój syn wzbogaciliśmy się o kilka nowych ciuszków.

niedziela, 2 grudnia 2012

Pokój synka

 Od jakiegoś czasu nosimy się z mężem z zamiarem urządzenia pokoju dla naszego Jaśka. Początkowo planowaliśmy zrealizować nasz plan w marcu. Jednak, w związku z tym, że mój dzielny Jaś od jakiegoś czasu (wreszcie!!!) przesypia całą noc, chcemy to zrobić wcześniej. Najlepiej aby Jasiek miał już swój pokoik na swoje drugie urodzinki czyli do 11 stycznia 2013 r.
Dodatkowym argumentem przemawiającym za wcześniejszym urządzeniem królestwa Jaśka jest to, iż jest mu ciasno w jego niemowlęcym łóżeczku.
Zastanawialiśmy się z mężem nad wyborem mebli do pokoju dziecięcego. Biorąc pod uwagę bardzo niewielkie wymiary pomieszczenia, zbyt dużego pola manewru niestety nie mieliśmy.
Prawdopodobnie zdecydujemy się na meble firmy Dolmar system Nemo (tak na 99%).
Meble bardzo nam się podobają. Przy wyborze, jak już wcześniej pisałam, musieliśmy brać pod uwagę niewielkie wymiary pokoju, te meble charakteryzują się tym, iż są troszeczkę mniejsze od wszystkich innych, które oglądaliśmy.

Występują w dwóch wersjach kolorystycznych:
  •  dąb mleczny + pomarańcz
oraz
  • dąb mleczny + seledyn

My wybierzemy drugą wersje kolorów, czyli dąb mleczny + seledyn. Ściany Jaśkowego pokoju są żółto-zielone więc ta kolorystyka jak najbardziej będzie pasowała. Kolor pomarańczowy pasuje mi bardziej do dziewczynki.

Fotka ściany w Jaśka pokoju:

Do pokoju wybrałam następujące elementy systemu Nemo:

- tapczan, którego fotki nie znalazłam oraz:

Za wyżej wymienione elementy systemu Nemo zapłacimy około 2000 zł.

A oto mój pomysł na ustawienie mebli w pokoju syna: 



Jak urządzone pokoiki mają Wasze dzieci? 

Może macie jakiś inny pomysł jak umeblować tak małe pomieszczenie aby było funkcjonalne i nie zagracone?


Bunt dwulatka

Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że mój Jaś przechodzi bunt dwulatka


Mój mały, słodki chłopczyk przemienił się w małego złośnika. Tupie nogami, krzyczy, na wszelkie prośby odpowiada „nie", histeryzuje, zawsze chce postawić na swoim, często się irytuje gdy z jakąś czynnością nie może sobie poradzić, za wszelką cenę chce być samodzielny a nawet samowystarczalny. 



Bunt dwulatka rozpoczyna się zwykle około osiemnastego miesiąca życia. Przeważnie właśnie wtedy zaczyna w małym człowieku odzywać się indywidualista. Dziecko, wszystko chce zrobić samo. Jest to niezwykle ważny, naturalny okres w życiu dziecka. To czas, kiedy malec ma okazję poznać samego siebie, swoje emocje, zainteresowania, swoją wolę. Zauważa, że ma wpływ na rzeczywistość, może decydować i od jego „tak" bądź „nie" coś zależy. Jest jednak jeszcze za mały na to, żeby swoje emocje umieć okiełznać - wyciszyć się ze złości, zapanować nad własną histerią.

Oj ciężko wytrzymać z takim brzdącem, kiedy krzyczy, rzuca się na podłogę i wali o nią pięściami, pewnie wielu rodziców nie raz straciło już cierpliwość do takiego małego urwisa. 

Najważniejsze aby starać się zrozumieć dziecko i je zaakceptować ze wszelkimi buntami. Co nie oznacza, że można pozwalać mu na jego histerię! Trzeba dać maluchowi czas, aby z buntu wyrósł. Spokój rodziców z czasem będzie udzielał się dziecku. Zobaczy ono, że jego autorytet (rodzic) się nie awanturuje i umie opanować emocje. 
Zatem przyjmujemy do wiadomości, że nasze dziecko odkryło swoje „ja" i ma prawo do decydowania. Nie złościmy się, raczej staramy się latorośli pomóc zrozumieć samego siebie. Największy błąd, jaki rodzic może tu popełnić, to stwierdzić, że ma niegrzeczne dziecko i że czym prędzej musi je „naprawić".

Na szczęście bunt mija z czasem!


Pomogła mi strona http://www.benc.pl/czytelnia.

sobota, 1 grudnia 2012

Wysypka

Na szczęście wysypka się nie rozprzestrzenia. Innych objawów takich jak spadek apetytu czy gorączka też nie ma i oby się nie pojawiły. 
Naprawdę nie wiem od czego na rączce Jaśka pojawiły się te krosteczki. 
Jestem jednak w 100% pewna, iż to nie jest wysypka bostońska
Może jednak uczuliło go coś co zjadł. Naprawdę nie mam pomysłu. 
Mam nadzieję, że niedługo paskudztwo całkiem zniknie.