poniedziałek, 10 grudnia 2012

Zimowo - Jan na sankach

Mój mąż w zeszłym tygodniu odrestaurował sanki, na których ja jeździłam w dzieciństwie. Sanki te są naprawdę stare, mają ponad 60 lat. Dostała je moja mama od swojego wujka gdy była małą dziewczynką.
Sanki przetrwały taki szmat czasu ponieważ jak to na tamte czasy przystało zrobione są naprawdę bardzo porządnie. Wykonane zostały z żeliwa, siedzisko tradycyjnie to deski.
Mąż dorobił Jaśkowi oparcie aby maluch z nich nie spadł oraz je odmalował na brązowo. Deski wymieniał mój tata kiedy jeszcze ja je użytkowałam.
Po przywiezieniu sanek do mieszkania, Jaś natychmiast musiał je wypróbować, najpierw na sucho gdyż śniegu było jeszcze nie wiele. Nowy "mebel" zrobił wielką furorę!

jazda na "sucho"

jedziemy
W nocy z soboty na niedzielę spadło nieco więcej śniegu i postanowiliśmy z mężem wypróbować sanie w terenie. Jasiu nie mógł się doczekać kiedy wreszcie wyjdziemy z domu, taki był podekscytowany. Ubraliśmy się ciepło, przygotowałam kocyk, aby Jaśkowi było ciepło w pupę i wygodnie i wyruszyliśmy.


Jaś z mamą
To była pierwszy przejażdżka synka sankami w życiu. Rok temu, wydawało nam się, że jest jeszcze za mały na tego typu wyprawy.
Nie muszę opisywać radości jaka towarzyszyła niedzielnej przejażdżce. 
Nie raz jeszcze wybierzemy się na sanki, jeśli oczywiście warunki na to pozwolą.

4 komentarze:

  1. takie stare przedmioty maja swój niepowtarzalny urok. Super ze udalo sie odrestaurowac sanki

    OdpowiedzUsuń
  2. przypomnialo mi sie moje dziecinstwo :) takie starsze sanki sa najlepsze. teraz wszystko w sklepach to tania chinszczyzna na jeden sezon, a sanki ktore mam sluza mi w naszej rodzinie od lat :)

    OdpowiedzUsuń
  3. super wyprawa
    JAśko szczęśliwy
    fajne mieć takie rzeczy im człowiek starszy tym bardziej to docenia

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale fajna sprawa ;) też chciałabym mieć zabawkę, którą przekazuje się w mojej rodzinie z pokolenia na pokolenie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz.